Sieci handlowe wabią klientów przeróżnymi promocjami – garnki, odzież, narzędzia czy artykuły spożywcze. Wszystko po to, aby jak najszybciej wyzbyć się zalegającego towaru albo przyciągnąć jak największą liczbę klientów. Prym w przyciąganiu łowców promocji należy do sieci handlowej Lidl. Dlatego wybraliśmy się w czwartek przed ten właśnie market, aby uchwycić moment przepychanek i walki ludzi o swoją zdobycz.
Godzina 8.00, wrota do świątyni zakupów otwierają się i... zaczyna się: „Proszę się nie pchać!, „Tutaj są dzieci!”, „Heniek, szybciej, bo nam zabiorą”. Ludzie przepychają się, przebierają i wyrywają sobie produkty.
Mimo, że PRL to miniona epoka, sceny, do których dochodzi w marketach przypominają tamte czasy. Prawda jest taka, że walka o promocyjne produkty to nie tylko polska specjalność, do podobnych scen dochodzi również na Zachodzie, w Stanach Zjednoczonych są przecież tzw. black friday's, kiedy przeceny dochodzą do 80%. Z naszego podwórka możemy przypomnieć ustawiające się od 3 rano kolejki do nowo otwieranego sklepu sieci Media Markt w piotrkowskim Focusie.
A co Państwo sądzą o całym tym zamieszaniu?